Szkodniki i choroby

Najważniejszym szkodnikiem na koniczynie jest kanianka. Jest to roślina pasożytnicza, która owija się nitkowatymi łodygami około roślin koniczyny, wypuszcza w tkankę opadniętej rośliny ssawki i wyczerpuje z niej pożywne soki. Opadnięta w ten sposób koniczyna niszczeje szybko, tworząc widne zdała w polu koniczynowym rdzawe plamy pokryte nitkami kanianki. Skoro tylko pojawi się kanianka, należy zaraz całe pole starannie przejrzeć i wszystkie jej gniazda zaznaczyć. Miejsca te przekopuje się łopatą naokoło biorąc o metr szerzej niż ostatni widoczny ślad kanianki. Do niszczenia kanianki przystąpić należy wcześnie, zanim okwitnie i wyda nasienie. Nasionka kanianki zwykłej są drobniejsze od nasion koniczyny, matowo-szare i dość nieregularnych kształtów. Do czyszczenia nasienia koniczyny z kanianki służą osobne młynki, połączone z sitami o dokładnej wielkości otworków na 1 mm. Na sitach tych odchodzą drobne nasiona kanianki, a dorodne ziarno koniczyny zsypuje się osobno. Przy czyszczeniu trzeba nasienie koniczyny puszczać bardzo cienką warstewką na sito, aby oddzielenie było dokładne. W ostatnich łatach pojawia się w koniczynie zawleczona z Ameryki kanianka „gruboziarnista”, której niepodobna sitami oddzielić od koniczyny, ta więc jest jeszcze niebezpieczniejsza.

Zaraza koniczynowa czyli wilk jest to roślina pasożytnicza, osiedlająca się na korzeniach koniczyny, lucerny, tytoniu, pojawia się powszechniej w klimacie ciepłym. Oprócz tego cierpi koniczyna od grzybków, jak mącznica i rdza koniczynowa. Ze zwierząt najszkodliwszei są myszy polne.

Myszy czyli nornice polne zrządzają w koniczynie znaczne szkody. Jedynym skutecznym sposobem ich tępienia jest ustawiczne zakładanie trucizny w nory, zwłaszcza z wczesną wiosną i w jesieni. Jeśli koniczyna w jesieni (ścierniówka) silnie wyrosła, należy ją nisko skosić i zebrać, w bujnej ścierniówce bowiem myszy najlepiej zimują. Po sprzątnięciu należy pole zwlec, aby stare nory zasypać, a skoro na drugi dzień pokażą się świeżo otwarte, wsypuje się w nie zatrute strychniną ziarno albo też pigułki fosforowe. Truciznę wsypywać należy dość głęboko, aby jej ptactwo nie jadło. Służą do tego osobne przyrządy, tj. rurki blaszane z zastawką sprężynową do wydzielania małych ilości ziaren zatrutych za pociągnięciem cyngla. Oprócz doraźnych trucizn, dobrym a tańszym środkiem jest zarazek tyfusu mysiego. Zarazek ten hodują już w wielkich ilościach różne stacje rolnicze, rozpuszcza się go dokładnie wedle dodanego przepisu, w przegotowanym i ostudzonym mleku albo w letniej przegotowanej lekko osolonej wodzie i takim płynem po odstawieniu przez 24 godzin napawa się kostki (1 cm3) chleba (nie kwaśnego!) lub zaprawia się owies poprzednio gorącą wodą sparzony i ostudzony. Chleb taki lub ziarno zakłada się jak trutkę w dziury mysie. Jest to środek dla innych zwierząt, jak i dla człowieka nieszkodliwy, a więc bezpieczny lecz skuteczność jego zależy bardzo od staranności przygotowania. Tyfus mysi nie działa doraźnie, wywołuje u myszy chorobę trwającą 8 – 10 dni tak, że zanim zdechną, roznoszą zarazę w około. Poza tym spasanie koniczyn jesienią do nadejścia zimy jest jednym z najlepszych środków zapobiegania szkodom mysim – podobnie skutkuje bardzo silne utłaczanie koniczyny ciężkim wałem.